Wybacz, że dopiero teraz odpisuje, ale jakoś czasu na to by zrobić to wcześniej nie miałem.
"Na żywioł" masz rację to może zbyt mocne słowo w stosunku do Hitlera, który jednak trafnie założył, przypuścił, że nikt nic nie zrobi by mu plany pokrzyżować. O tym, że Francja mogłaby łatwiej go pokonać wtedy niż koalicja Bonapartego w 1815, raczej wiedział. Zaryzykował i wygrał, Napoleon postawił wszystko na jedną kartę i przegrał. Obaj ryzykowali z różnymi tego skutkami. Oczywiście trzeba przyznać, że Napoleon w tym aspekcie zaryzykował więcej, bo nic nie wskazywało, że koalicja się z nim będzie chciała dogadać. Ale też był on swoistym "Bogiem Wojny" nie raz pokazywał, że jest w stanie dokonać rzeczy niebywałych zadziwiając i wrogów i swych dowódców( Berezyna i Ney
). W 1814 zawiedli dowódcy i po części naród. W 1815 Napoleon mógł już być za to w miarę pewnym narodu, więc popróbował szczęścia. Szansę na zwycięstwo Napoleon miał moim zdaniem, gdyby wygrał pod Waterloo to miałby jeszcze w zanadrzu armie formowaną wewnątrz Francji.
"Rozporządzam 150 tys. bagnetów, 30 tys. szabel i 750 działami - powiedział Davout - jeśli amnestia nie zostanie udzielona przeprawię się przez Loarę i rozpocznę wojnę"
Jak wiadomo istnieje większa szansa, że trafi nas grom z jasnego nieba aniżeli wygramy szóstkę w totka
. Tak samo w tym przypadku, ponieważ Napoleon był geniuszem, który potrzebował na dobrą sprawę tylko odpowiednich ludzi by tego dowieść. Jak wyglądałaby ta "ostateczna kampania" przeciw Rosji i Austrii, nie wiemy, jednak można się spodziewać tego, że Napoleon wyciągnąłby wnioski z poprzednich starć i łatwo się nie poddał. Możemy jednak przypuszczać, że wystarczyłoby gdyby po rozbiciu prusaków i anglików Bonapartemu zostało ok. 50 tyś to mógłby on z 200 tysięczną armią próbować szczęścia. Kampania 1814 roku pokazuje zaś, że nawet walcząc z wrogiem posiadającym przewagę liczebną Cesarz radził sobie naprawdę dobrze.
Co do powstania zaś to moim zdaniem trudno rozpatrywać ten zryw narodowy jednowymiarowo. Powiedzieć, czy było w 100% złe czy dobre. Jeśli patrzeć z punktu militarnego to była to porażka. Zabrakło wodzów odpowiednich i przede wszystkim moment nie był odpowiedni. Z drugiej strony łatwo dostrzec, że na swój sposób przysłużyło się ono temu, że pozostaliśmy polakami czyli, paradoksalnie mimo klęski połowicznie swój cel "odniosło" dzięki korzystnemu, z tego punktu widzenia, układowi późniejszych wydarzeń. Nie mniej jednak, nie wolno odrywać tego wydarzenia od terminu "Klęska", należy też wziąć pod uwagę, iż może przysłużyło się polskości ale ówczesnym polakom raczej niezbyt.