Mam rozumieć że uciekasz od tematu powstania... Brak argumentów?
Na Finach bym się nie opierał z jednego i prostego powodu. Ich położenie geo- polityczne jest dużo bardziej korzystne. Byli uciskani tylko przez jednego sąsiada a nie trzech no i zawsze mieli wsparcie, choćby tylko moralne i iluzoryczne, wśród pozostałych narodów skandynawskich. Poza tym tam i zasady okupacji były inne, choćby z przyczyn technicznych.
Starałem się prześledzić naszą historię dość dokładnie i mimo wielu analogii do pozostałych państw Europy od końca panowania Kazimierza Wielkiego dość ostro zbaczamy z przetartych szlaków i zaczynamy tworzyć coś nowego, bardzo oryginalnego ale i niestety, jak pokazały dzieje, nietrwałego. Dlatego też daleki byłbym od doszukiwania się analogi historii Polski i jakiegokolwiek innego narodu czy państwa. Zwłaszcza tak ogólnych analogii jakich ty szukasz.
Co do klęski Napoleona, nie jestem pewien czy nawet jeśli by wygrał czy choćby oderwał od przeciwnika byłby w stanie cokolwiek ugrać w tej wojnie. Pamiętaj, że w Europie stacjonowały wtedy jeszcze armie Austriacka i Rosyjska oprócz Angielskiej i Pruskiej. I to armie niemałe. A Napoleon stanowił już cień swojej potęgi. Jeżeli liczył na rokowania po rozniesieniu Anglików to moim zdaniem był w tym momencie śmieszny. Uważam, że całe tzw. 100 dni to jedno wielkie nieporozumienie. Jak szanuję Napoleona za jego osiągnięcia, za geniusz zarówno wojskowy jak i polityczny tak uważam, że w 1815 dał ciała...
Ta wojna była przegrana zanim w ogóle się rozpoczęła. Wiec rozważania na temat tego czy innego manewru daleko nas nie zaprowadzą, co najwyżej moglibyśmy wtedy mówić o 150 czy 200 dniach, nic więcej.
Żeby nie było wątpliwości, Angole też sobie w kulki lecą z tym Waterloo, jacy to oni nie są pogromcy Napoleona... Parę ładnych lat w Hiszpanii się z nim pieprzyli w czasie kiedy cały kontynent stał w ogniu, potem wygrali jedną bitwę i już wielki bohater Wellington zbawcą Europy...